Jednym z dwóch grudniowych ślubów był skromny, ale przepiękny, pełen uczucia ślub Marty i Karima. Moja obecność była prezentem dla Nowożeńców od Sióstr Marty. Przy okazji przypomniałam sobie, że jest coś takiego jak język angielski
i w stresie, z poplątanym jęzorem, zupełnie nieskładnie coś tam
powiedziałam- to chyba największy stres tego dnia, co sprawiło, że byłam
chyba bardziej zestresowana niż Młodzi haha . Tego dnia dopisał nam śnieg, więc nie mogłam nie zabrać Młodych na kilka zdjęć przed budynek restauracji. Wyszło pięknie, bo niebo zaświeciło nam pięknymi kolorami <3
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć :)