Kiedy nie jest mi dane wcześniej osobiście poznać Pary Młodej, przed przyjazdem czuję sporą obawę i niepewność. W końcu mamy spędzić ze sobą ogromną ilość czasu! Tak było w przypadku Emilii i Damiana. Przez całą, dość długą podróż myślałam, jakimi są ludźmi :) Dojechałam do domu Damiana, sfotografować przygotowania, a tu niespodzianka- Damiana nie ma :D No to myślę, że będzie ciekawie. Damian się zjawił i odrazu złapaliśmy fajny kontakt- spokojny a zarazem bardzo miły i uprzejmy facet. Myślę- Emilia nie może być gorsza. Jadę do Niej. Zgubiłam się po drodze, zaliczyłam górski offroad, całe piękne czyste auto w błocie- myślę- piękny PR :D W środku bałagan... chociaż na zewnątrz miało wyglądać. Dojechałam. Od progu wszyscy uśmiechnięci, pełno ludzi, da wyczuć się lekki stresik, ale przyjęli mnie jak w rodzinie. Emilia- Wariatka jakich mało!. Usypiała któraś z Was kiedyś na makijażu? Haha. Potem już było tylko lepiej. Wesele w górach! Mimo, że zawiódł mnie brak śniegu (który pojawił się w nocy, kiedy wyjeżdżałam do domu!) przemiło spędziłam czas, fotografując bardzo fajne- rodzinne wydarzenie z Ich życia. Piękne atrakcje- świecące baloniki do nieba... i nawet kolędnicy! Dziękuję Kochani za każdy uśmiech, za Wasze szaleństwo, radość. Jesteście cudowni, macie cudowne Rodziny i Przyjaciół <3